Wciąż pracuję nad asertywnością w życiu i w pracy. Jestem jedną z tych osób, które łatwo zgadzają się na pomoc, a co za tym idzie, na wykorzystywanie tego przez innych. Najwygodniej jest znaleźć sobie frajera, który wykona każą “prośbę”, którego łatwo zmanipulować. Nie mówię oczywiście o małych przysługach, zupełnie altruistycznych
Mówienie ludziom “nie” przynosi zbawienne skutki w moim życiu. Nie mówię tego jeszcze tak często, jakbym chciała, ale powoli jestem w tym coraz lepsza. Tylko dlatego, że ktoś oczekuje ode mnie, żebym coś zrobiła, nie znaczy, że powinnam to robić. Jeśli w żaden sposób mnie to nie rozwija i mi nie pomaga, nie czuję się zobowiązana. Mówienie “nie” w pracy, w życiu prywatnym, wśród rodziny, w miłości, w przyjaźni chroni mnie i buduje mój wizerunek w oczach osób, które mnie otaczają. Najpierw muszę zadbać o siebie, aby móc później zadbać o innych.
Ja też… I to wcale nie jest łatwe. Ale widzę już efekty tych kilkuletnich ćwiczeń :) Trzymam kciuki za nas!